Nie macie czasami wrażenia, że jak ludzie czegoś nie rozumieją, to na wszelki wypadek wlepiają etykietę „Genialne. Tylko dla znawców.”?
Bo czasami coś czytam i naprawdę się staram, a ostatecznie taką kompletną idiotką mimo wszystko nie jestem, i za cholerę nie rozumiem. Ani „dzieła”, ani nim zachwytów. I natychmiast włącza mi się Gombrowiczowskie „jak zachwyca, skoro nie zachwyca”…
Może to wyłącznie kwestia mojej intelektualnej miałkości, albo lenistwa, ale jednak szkoda mi czasu na czytanie rzeczy, które mnie irytują. A jeśli jeszcze raz przeczytam „powiedział” bez myślnika, a jedynie po przecinku, niewątpliwie coś mnie trafi.
Dlatego porzucam Ulissesa na rzecz cudownie toskańskiej Capponi-Borawskiej i jej kulinarnego Mistrza Artusiego.
Z ogromnymi podziękowaniami dla Quackiego 💙💚💛❤
Życie jest zbyt krótkie, żeby je tracić na męczące lektury.
Jak mi podejdzie wena to może nawet wrzucę na Voyagera jakieś wspominki z Villa Calcinaia…
Wrzuciłam.