Drugi dzień imprezowego maratonu należał do Jakuba.

Zaczęliśmy od prezentów. Był kolejny sezon Z Archiwum X, nowa bluza oraz czekoladki, ale najważniejszym prezentem był
translator
Pamiętacie zbiórkę na prezent urodzinowy dla Kuby? Prezent został zakupiony, a dziś rano wręczony wraz z kartką z życzeniami, podpisaną (przeze moi) w imieniu Darczyńców.
Kartka widoczna na zdjęciu numer trzy.
Kuba był nieco zdziwiony i kartkę czytał kilka razy z dużym zainteresowaniem.
A potem… przez pół godziny słuchaliśmy tłumaczenia tekstów z reklam. Na rosyjski.
Główną atrakcją miał być dzisiaj urodzinowy obiad w Łodzi, zatem zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

Jakub wybrał Český Film. Bardzo miłe miejsce
patrz (gdzieś na moich blogach, ale zabijcie, a nie pamiętam gdzie): Motyl Emanuel i mówiąca męskim głosem Makowa Panienka
do którego chadzamy z Madre na piwo. Raz w roku.
Jak widać: mieliśmy farta i stolik w ogródku. Kuba był bardzo zadowolony, więc i my też. Karmią tam wyśmienicie. I mają ogromne – jak na nasze możliwości – porcje, zatem żeby zjeść tort, musieliśmy pójść na spacer do Parku.
Biały Potwór nie narzekał.

Po torcie przeszliśmy z reklamami na czeski, ale z węgierskimi wstawkami.
Całe szczęście, że w domu każdy ma swój pokój.
Muszę przejrzeć oferty „wyciszanie drzwi – krótkie terminy” 😀